Sasin dba o swoich. Jego podwładni zarabiają krocie

fot. MAP / Wikipedia / CC-BY-SA

Podlegający ministrowi aktywów państwowych Jackowi Sasina kierownicy departamentów są niezwykle cenieni przez Prawo i Sprawiedliwość. Wielu z nich poza zasadniczym wynagrodzeniem zostało bowiem powołanych do rad nadzorczych państwowych spółek.

Najlepszym przykładem może być dyrektor generalny resortu Tomasz Trautsolt. Jego zarobki z tytułu pracy w urzędzie wynoszą około 20 000 zł brutto, czyli więcej niż premiera. Dodatkowe kilkanaście tysięcy złotych spływa na jego konto z Krajowej Spółki Cukrowej oraz Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. W obu tych spółkach pełni funkcję członka Rady Nadzorczej.

14 300 zł miesięcznie – tyle co miesiąc pobiera natomiast zaledwie 29-letni dyrektor Departamentu łączności Wojciech Krysztofik, którego Sasin wydelegował do Poczty Polskiej i Grupy Azoty. Na 119 000 zł rocznie może z kolei liczyć w Banku Pekao BP Marcin Izdebski, dyrektor departamentu Nadzoru.

Co na to ministerstwo? Oprócz standardowych tłumaczeń o „wysokich kwalifikacjach” informuje ono, iż:

„Skład organu nadzorczego spółek, w których minister aktywów państwowych wykonuje prawa z akcji/udziałów należących do Skarbu Państwa, jest kształtowany w sposób zapewniający ministrowi merytoryczny i bieżący nadzór oraz wiedzę o spółce lub państwowej osobie prawnej, zgodnie z obowiązującymi w Ministerstwie Aktywów Państwowych zarządzeniami wewnętrznymi”.

Źródło: wp.pl

Jeśli doceniasz moją pracę, wrzuć coś na tacę:

32 1600 1462 0008 4922 6950 0011

BNP Paribas

Może Ci się również spodoba